To nie klątwa. Jeżdzę S7 Olsztyn-Gdańsk, bo czasem muszę być w biurze i ciężko uwierzyć, że te rzeczy nie dzieją się częściej. Mistrzowie kierownicy jeżdżący na zderzakach powodują, że nawet drobny incydent może zamienić się w karambol. Jeśli nie bierzesz udziału w wyścigu i jedziesz przepisowo, to zajeżdżają ci drogę, żeby ukarać cię za to, że nie jeździsz tak jak oni.
Ciężko nie zauważyć, że żyjemy w trochę oddzielnym świecie ;)
Za każdym razem jak czytam takie wiadomości, to muszę sprawdzić kto to, a potem łapię się za głowę widząc jakie mają zasięgi.
Nie widzę problemu w nałożeniu na właścicieli pojazdu takiego pośredniego obowiązku weryfikacji co się z tym pojazdem dzieje. A potencjalny zabójca będzie musiał spłacić szwagra. Powszechna świadomość konsekwencji trochę by na pewno zmieniła.
Problemy policji to tylko pośredni objaw obecnego stylu rządzenia i przepisów. Nawet przy zachowaniu obecnego chronicznego niedofinansowania i braków kadrowych w policji, proponowane rozwiązania są na tyle dotkliwe i skupione na powstrzymaniu recydywy, że mają większe szanse powodzenia niż kiedyś. Oczywiście dobrze by było też przy okazji rozliczyć z policyjnego kierownictwa każdą decyzyjną osobę, która brała udział w promowaniu aplikacji dla piratów drogowych (Yanosik).
Wiadomo, że to nieuchronność kary, a nie jej wysokość jest najlepszą metodą prewencji, ale tutaj mówimy głównie o problemie recydywy.
Przymusowy odwyk dla każdego prowadzącego pod wpływem substancji psychoaktywnych. Konfiskaty samochodów. Kary finansowe uzależnione od złożonego PIT lub przychodów działalności gospodarczej. Fotoradary i sonometry wszędzie, bez oznakowania.
Trzymajcie mnie bo nie wytrzymie
Coraz większy mam problem z linkowaniem do Oka ostatnio z tego właśnie powodu. Wygląda na warszawskie ramię zbrojne dla libków, którzy na tyle nie lubią rodziców, że wciąż pracują dla Agory, ale udając, że to co innego. Naczelny w związku z posłanką Razem z frakcji silnie pro-SLD i anty-Matysiak (czyli Razem jako młodzieżówka SLD dla dorosłych) bez jakiegokolwiek disclosure / disclaimera pod każdym jego tekstem to tylko wisienka na torcie. Ja o tym nie wiedziałem wcześniej więc jakiś czas temu przecierałem oczy ze zdumienia widząc ich razem prywatnie.
Niemniej temat płac zawsze warty drążenia.
Psy szczekają, karawana afer jedzie dalej.